Trzeba to czytać jak meksykańską baśń, baśń z naszej rzeczywistości, chociaż zaprawioną magią. Baśń o młodej, zakochanej dziewczynie, o złej - choć z pewnością kochającej - matce i o uczuciu, które mąci wszystkim w głowach.
I trochę poważniej: baśń o walce o siebie, o meksykańskiej codzienności, trochę o życiu podczas rewolucji (coś jak Mo Yan) i trochę o wartościach.
Baśń dla dziewczynek. Baśń dla kobiet. I może trochę za bardzo widać, że to takie czytadełko, ale wystarczy pamiętać, że to tylko baśń - i wszystko się dobrze skończy.
30 czerwca 2014
Zdjęcie okładki pochodzi ze strony wydawnictwa Znak.
Oooo, "Przepiórki"! Jedyne czytadło, które kocham z całego serca;) I nawet troszeczkę realizmem magicznym pachnie.
OdpowiedzUsuńJest urocze. A czytałaś może "Malinche"?
Usuń