wtorek, 30 kwietnia 2013

Paragraf 22

Że Paragraf 22 przeczytam, wiedziałam chyba od zawsze. Że mnie zachwyci, też. Ale nie wiedziałam, że tak bardzo.

Zakochałam się w humorze, zakochałam się w autorze, zakochałam się w tych wszystkich żołnierzach.

Jedyny problem miałam z tym, że za późno zorientowałam się, że tej książki nie trzeba czytać na raz. Że to, że czasami trzeba odłożyć, bo po jednym rozdziale człowiek ma dosyć, wcale nie jest wadą. Mnie wciągała, momentami bardzo. (Kończyłam w ogromnym napięciu mając naiwną nadzieję, że uda mi się zdążyć, zanim oni wszyscy umrą; trochę się udało).
Jest do podczytywania i do powrotów. Pewno wielu.

30 kwietnia 2013

sobota, 27 kwietnia 2013

Roland

King nie jest malarzem, jest tkaczem albo kowalem. I stworzył dzieło użytkowe. Dobre.

Napisane dobrym językiem, takim... prawdziwym. Życiowym i nieoderwanym. Przyjemnym.

Daje wstęp. To musi być wstęp, bo właściwie nie dzieje się nic. Nie przykuwa uwagi szczegółami, ale całością - bo oderwać się nie mogłam, przeczytałam w jeden dzień.

Mimo przejęcia miałam problem z odnalezieniem się - czasami. Ciężko mi było wyczuć klimat, zwłaszcza przy skokach czasoprzestrzennych - nie do końca do mnie trafiły (ani do mózgu, ani do serca); trochę niedowierzania, trochę zakłopotania, a trochę kpiny.

To moje pierwsze spotkanie z Kingiem - nieświadomie tej wagi. Udane, chcę więcej. Poznać tę historię i poznać inne.

27 kwietnia 2013

wtorek, 9 kwietnia 2013

Obfite piersi, pełne biodra

Najbardziej pasuje tu słowo - wyrazisty. Wyraziste opisy, wyrazista akcja, wyrazista brzydota i wyraziste piękno. Wszystko to mocno dociera i stoi przed oczami, ale nie boli, nie odrzuca - zupełnie inaczej niż w Malowanym ptaku.

Właściwie o kobietach, ale w bardzo dobry sposób. Kobiety Shangguan nie są centrum, ale są osią - każda jest szczególna, więc każda osobną. Bez heroizmów i niesamowitości, ale jakoś wyjątkowo. I prawdziwie, tak dobrych bohaterów nie spotkałam dawno. I tak dobrej akcji.

Łyknęłam spory kawał historii Chin, o której nie miałam żadnego pojęcia. Ludzkiej i dotkliwej, jakbym nie była całkiem świadoma, że tam też są ludzie. Nie przeraziła mnie, za to uświadomiła parę rzeczy.

I bałam się trochę, że noblista i że takie tomiszcze - a sześćset stron z górą wchodziło samo. Przydługa na koniec, ale za to z dobrym dopełnieniem w ostatnich słowach. Uśmiechnęłam się, zrozumiałam i poczułam. I chyba trochę uwierzyłam w determinizm.

8 kwietnia 2013

niedziela, 7 kwietnia 2013

Dziewczyna z Pomarańczami

Bałam się trochę, że za późno ją biorę do ręki. Zupełnie niepotrzebnie, bo moment jest idealny - mam swoją bajkę i czytam o czyjejś. I bardzo dobrze rozumiem.

Zachwycam się, bo to książka do zachwytu - i to dorosłych, nie dzieci. Wzruszam się i płaczę, bo to zdecydowanie książka dla dziewcząt.

Jestem maksymalnie zauroczona. Książka na kilka godzin, ale w kilka wieczorów - żeby dobrze zobaczyć świat i własne uczucie.

7 kwietnia 2013