W pierwszej myśli nie wiem, czy Mansfield Park ma jakąś większą wartość poza przyjemnością czytania. W drugiej już wiem, że tak, bo przecież ja sama się trochę zmieniłam. Przypadkiem, między jedną odmową Fanny a drugą, gdzieś w tych kilku ładnych słowach i odruchach, które, chcąc nie chcą, delikatnie prostują spojrzenie.
I mimo że historię znałam wcześniej (i głównie dlatego po nią sięgnęłam) i nawet dobrze ją pamiętałam, to przeżywałam i dałam się zaskoczyć, i nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie.
Tylko wzruszeń mało.
8 grudnia 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz