Pierwsze trzęsienie to wesele ślicznej Margot i Henryka, króla Nawarry. Drugie trzęsienie to krwawe wesele paryskie w noc świętego Bartłomieja. Potem było jeszcze trzecie, ósme i stutysięczne, aż do samego końca.
Tylko ten koniec - tak nie powinno się kończyć takich książek. Jestem zła, chociaż jakościowo było świetne.
Nie ma co się łudzić, że to wybitna książka. Możliwe nawet, że to tylko zwykłe czytadło - ale, rany, jak napisane! Im dłużej czytałam, tym bardziej otwierałam oczy, usta i serce.
Ale domyślając się, co Mario Puzo zrobił w swojej Rodzinie Borgiów, sprawdziłam jak tutaj było naprawdę. Na pewno zgadza się szkielet, na pewno zaciekawił mnie tym wszystkim (co dobrze się zgrało z wcześniejszym wchodzeniem w historię Habsburgów) - chociaż mam wrażenie, jakby Dumas potraktował historię z cudowną dowolnością. I na pewno na dobre mu to wyszło.
16 listopada 2013
Zdjęcie okładki pochodzi ze strony serwisu LubimyCzytac.pl
Szkoda, że tak krótko opisałaś Margot :) Rzeczywiście, złożyło się w jednym czasie i ojciec u Ciebie, i syn u mnie. W posłowiu w mojej "Damie kameliowej" znalazłam taką ciekawostkę, że starszy pan Dumas nie do końca mógł zdzierżyć, że syn idzie jego śladem i często przydarzają się omyłki w ich rozróżnieniu. Miał ponoć powiedzieć: "Nie mogę przecież dodawać: ojciec. Jeszcze jestem za młody na to..." ;)
OdpowiedzUsuńDumas ma dobre pióro, Muszkieterów lubię i w wersji książkowej i filmowych, ale Królowej Margot nie czytałam - za to bardzo dobrze znam to uczucie, kiedy otwierasz książkę, żeby przeczytać kilka pierwszych stron i następne co pamiętasz to zakończenie :D
OdpowiedzUsuńRecenzja dodana do Wyzwania od A do Z ;) A książka wydaje się być intrygująca ;)
OdpowiedzUsuń