niedziela, 13 kwietnia 2014

Atlas wysp odległych

Jako mała dziewczynka uwielbiałam atlasy i na szczęście udało mi się z tego nie wyrosnąć. Judith Schalansky też uwielbia, tylko że ja nie podróżuję palcem po mapie, a ona w swoich podróżach zaszła bardzo daleko - na pięćdziesiąt krańców świata.

Pięćdziesiąt wysp, na których nigdy nie byłam i nigdy nie będę.

Pięćdziesiąt wysp rozsianych po całym świecie, maleńkich jak ziarenka pieprzu. Każda z historią, wielką w skali świata albo chociaż w skali wyspy. Każda na stronę, więc tylko kilka słów, ale o dużej mocy. Prztyczek, uśmiech w stronę wyobraźni.

Atlas, więc są też mapy. Po lewej historia, po prawej mapa, każda w tej samej skali. Do tego nazwa (często w wielu wersjach), podległość, punkcik na orientacyjnym globusie, kawałek historii i odległości od miejsc, które się mniej więcej kojarzy - zobacz, jak to daleko, zobacz, jaki to koniec świata.


Wydanie, które przyprawia o dreszcze. W całej książce są tylko dwa kolory - błękit na morza i pomarańcz na wyróżnienia, oznaczenia, odnośniki. Twarda oprawa z materiałowym grzbietem, pomarańczowe brzegi stron. Z tyłu Glosariusz, za nim Indeks. Cacko, które miło się czyta i miło mieć.

8 marca 2014
Zdjęcia pochodzą ze strony wydawnictwa Dwie Siostry.

3 komentarze:

  1. Świetna jest ta książka, wiele razy już ją przeglądałam w księgarniach, ale jeszcze muszę trochę wytrzymać, kupię ją za to na pewno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od razu wpadłam na amen, wybrałam najśliczniejszą i mi zdobi półkę obok łóżka.

      Usuń
  2. Och, ja już wczesniej marzyłam o tej książce, ale tak ślicznie napisałaś, że chcę jeszcze bardziej! Cudowne wydanie, jestem zachwycona.

    OdpowiedzUsuń