niedziela, 6 kwietnia 2014

Najwiosenniejsze

Klasyki najlepiej smakują wiosną i wiosną najlepiej smakują klasyki. (Wyjątkiem jest Dumas i Austen, i jeszcze kawałek XIX wieku, których się czyta śnieżnym grudniem).
I te klasyki, co to arcydzieła, zmieniły oblicze literatury, nie wypada nie znać, i te, co to wszyscy znają, chwalą i też by się chciało.

Gdzieś na pograniczu wiosny przeczytałam Idiotę, Mistrza i Małgorzatę, Alicję w Krainie Czarów. Do matury przeczytałam Weisera Dawidka i Malowanego ptaka. Zeszłoroczny kwiecień przyniósł mi Paragraf 22, maj Emmę.
Wszystko smakowało najlepiej, jak tylko mogło.

Ta wiosna to na razie mgliste plany - w ramach Book-Trottera przyszedł mi do głowy Ulisses, ktoś już trzyma za mnie kciuki. Przyszedł mi też do głowy Rękopis znaleziony w Sagarossie, latem nigdy się nie udawało doczytać, więc może wiosną się uda.

Ale to chyba tyle. Tak wielką mam ochotę wiosną na klasyków, a nie wiem, kogo wybrać.

Zdjęcie pochodzi ze strony weheartit.com

4 komentarze:

  1. Mi w tym roku strasznie brakuje czasu. Ciagle jestem w rozjazdach, a jak już wracam do polski to jedyne książki jakie czytam to podręczniki...

    OdpowiedzUsuń
  2. Na mojej liście jest tyle klasyków do przeczytania, że aż głowa może rozboleć... Ale chcę je sobie dawkować, bo wtedy najlepiej smakują. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cierpię na jakiś zanik pamięci jeżeli chodzi o klasyków. Gdybyś miała coś niesamowicie wartego przeczytania, koniecznie podrzuć.

      Usuń