W ten sposób Adios Muchachos w moich rękach. Kryminał o dziwce rowerowej z Hawany, ale kryminał mocno w stylu Chmielewskiej, i w ogóle to bardziej o dziwce niż kryminał. Akcja? 1996. Miejsce? Hawana. Trup? Tak, ale najpierw dużo seksu. A i sam trup nie taki oczywisty.
Daniel Chavarria urodził się w Urugwaju, ale żyje na Kubie i pisze bardziej jak Junot Díaz, niż jak Cortázar albo Marquez. Jakby wyspiarskość dobrze robiła pisarzom, dodawała słońca. Podobny w tym upał jak u Díaza, podobna niepowaga (chociaż tutaj już w niepoważnym temacie). Tylko efekt nieco inny.
Kryminał bez wstrzymanego oddechu, coś jak dobrze znany żart, który ciągle śmieszy (a jeżeli kogoś jednak nie, to zostają dobre opisy, obrazowe). Przyjemna historia z przyjemnym zakończeniem i kiedy odkładałam ją na półkę, było mi całkiem dobrze - można wracać, Adios Muchachos na rok akademicki jest w sam raz.
18 marca 2014
Zdjęcie okładki pochodzi ze strony wydawnictwa Muza.
Skoro książka idealna na rok akademicki, to... nie pozostaje mi nic innego, jak poszukać "Adios muchachos". Lubię żarty, także te dobrze znane - ich nigdy za wiele. :)
OdpowiedzUsuńU mnie się sprawdziła świetnie. :)
Usuń"Kryminał o dziwce rowerowej z Hawany" - lepszej zachęty być nie może. :P
OdpowiedzUsuńTylko pamiętaj, że klasyczny kryminał to to nie jest. Chociaż skoro mimo oczekiwań dobrze bawiłaś się przy Pilipiuku, to pewno nic by się nie stało. :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy zaglądasz na mojego bloga, więc piszę tutaj, żeby zawiadomić, że wreszcie dołączyłam cię do wyzwania południowoamerykańskiego - wybacz, że tak długo to trwało! Pozdrawiam, Ania
OdpowiedzUsuń