I, rany, warto było pójść.
Znalazłam Księgę dżungli i Drugą księgę dżungli, wydanie sentymentalne, bo z głębokiego dzieciństwa.
I jeszcze Trzech muszkieterów, ale wydanie takie, że nic, tylko się wpatrywać. Materiałowa oprawa z wytłaczanymi trzema muszkietami na przedniej okładce, śliczne ilustracje na osobnych kartkach, a w środku niespodzianka - banknot dziesięciozłotowy z Bemem z '82.
Ślicznostki.
I jeszcze Targowisko próżności Thackeraya, bo uwielbiam Pierścień i różę. I jeszcze Żydówka z Toledo, i jeszcze mitologia Kubiaka, i jeszcze ksiądz Twardowski.
Warto było.
Nie wiem dlaczego u mnie na prowincji nie ma takich akcji :(
OdpowiedzUsuńAle pewno w okolicy coś jest, trzeba poszukać. Jakiś Myśliwski albo co... :P
UsuńJakie piękne wydanie Muszkieterów!
OdpowiedzUsuńNiesamowite jest. Pewno nie przeczytam, bo za stare na moją alergię (1967), ale jako dzieło sztuki zabrałam do domu.
Usuń